470 dni. Tyle zajęło mi okrążenie świata. 61 dni dłużej niż poprzednio. Pewno dlatego, że tym razem byłem z żoną. Ona się zawsze spóźnia i gramoli. (Będę musiał o tym jakoś wspomnieć.) O wielu rzeczach muszę wspomnieć. Może być mało o podróży. Nie szkodzi. O tym napisałem dwie książki. 70 minut monologu + supporty – chyba wystarczy.
To będzie mój pierwszy solowy program od lat. Czuje, że ludzie mają sporo oczekiwań: obecne monologi mają łącznie kilkadziesiąt milionów wyświetleń na YT, do tego zrobiłem największe wywiady w kraju i robię stand-up od kilkunastu lat. Pozostaje trzymać kciuki, że nic się nie zmieni. (Skąd się wzięło powiedzenie trzymać kciuki? Sprawdzę później).
Jedno jest pewne, ten wieczór to będzie prawdziwa komediowa podróż. Przygoda. Wagabunda.
Komik w pełni międzynarodowy. Występował w ponad trzydziestu krajach, na pięciu kontynentach, w trzech językach. Tak jest, Piotrek przeżył 409 dni podróży dookoła świata. Jak on to zrobił? Nikt nie wie.
Ostatnio przez 10 minut próbował otworzyć saszetkę z ketchupem, a potem polał frytki musztardą. Ostatnie zdanie jego pracy licencjackiej brzmi “Newton pod koniec swojego życia zmarł”. A do dzisiaj myśli, że Ikea to restauracja z hot-dogami, która sprzedaje meble na boku. Podczas podróży m.in. pił ayahuaskę z szamanem w Peru, zakochał się w kolumbijskiej prostytutce, usłyszał swoją przyszłość od hinduskiej wróżki i opiekował się przez miesiąc australijskim wężem. A to dopiero czubek góry lodowej tematów, które Piotrek porusza. Czubek góry lodowej, na którym znając życie, Piotrek też był.
Występował w TVP, Comedy Central, hinduskiej reklamie samochodów (to nie żart) oraz na największych festiwalach na całym świecie. Dzisiaj oprócz występowania w języku polskim i angielskim, prowadzi międzynarodową scenę komediową w Warszawie, pisze książkę oraz myśli jak stworzyć wygodniejszą saszetkę z ketchupem.