„PRZY OKAZJI. Nieznane fotografie Romualda Broniarka” to nowa wystawa Domu Spotkań z Historią, prezentująca ponad sto zdjęć z imponującego dorobku fotografa i fotoreportera tygodnika „Przyjaźń”, Romualda Broniarka. Kuratorami wystawy są Katarzyna Broniarek-Niemczycka i Filip Niedenthal.
Romuald Broniarek — jak każdy rasowy fotoreporter w PRL-u — robił zdjęcia do druku, wiedząc, które spodobają się w redakcji „Przyjaźni” i zostaną opublikowane, oraz te „niepotrzebne”, uchwycone przy okazji realizowania głównego tematu. Dla kuratorów wystawy było jasne, że pismo, dla którego fotograf pracował przez wiele lat (organ Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej), stanowiło tubę propagandową komunistycznej władzy.
Gdy zaczęliśmy przeglądać archiwalne numery pisma, skala tego zakłamania okazała się porażająca. Nie zmieniło to jednak odbioru zdjęć Broniarka — utalentowanego fotografa, którego twórczość warto spopularyzować – podkreślają kuratorzy, Katarzyna Broniarek-Niemczycka i Filip Niedenthal.
Fotograf i fotoreporter pozostawił ogromną spuściznę, kilkadziesiąt tysięcy fotografii. Przez dwie dekady po upadku komunizmu w Polsce i krajach bloku wschodniego nie pokazywano jego zdjęć pomimo ich walorów estetycznych i dokumentacyjnych. Jego wybór, by związać się z czasopismem o silnie skrystalizowanej linii ideologicznej, spowodował, że po okresie przełomu został zapomniany. Sam zresztą nie zabiegał o to, by jego nazwisko pojawiało się w prasie. Przestał fotografować zawodowo w 1990 roku.
Romuald Broniarek był nieco szorstki w obejściu, zawsze chodził z aparatem w ręku i lubił używać dosadnych słów. W dzieciństwie dostał prosty aparat skrzynkowy Baby Box Tengor, którym zrobił pierwsze zdjęcia. Czas jego dorastania przypadł na lata niemieckiej okupacji i powojennej biedy. Wcześnie stracił matkę, która zmarła na tyfus w obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen. Po wojnie, gdy władzę w kraju przejęli komuniści, Romuald chciał zostać zawodowym fotografem. Próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Początki miał trudne: był pomocnikiem w zakładzie fotograficznym w Jeleniej Górze na Ziemiach Odzyskanych, kierowcą na budowie Muranowa, laborantem w Centralnej Agencji Fotograficznej, żołnierzem-górnikiem w Wojkowicach Komornych (w czasie obowiązkowej służby wojskowej); dopiero w 1955 roku udało mu się uzyskać etat fotoreportera „Przyjaźni”. Jego kariera trwała 35 lat, aż do zamknięcia pisma.
Swoje archiwum trzymał w garażu. Stało tam wiele pudeł z odbitkami i negatywami (dzieciom z rodziny wolno było do nich zaglądać — ostrożnie i z szacunkiem — choć nie wyglądało na to, by wujek Maldek miał do własnej twórczości nabożny stosunek). Nie chciał opowiadać o swojej pracy, trzeba go było namawiać, ciągnąć za język – wspomina Katarzyna Broniarek-Niemczycka, współkuratorka wystawy.
Ponad 20 lat temu część jego archiwum — około 1400 fotografii — zeskanowała i udostępniła agencja FORUM. W 2006 roku pudła z negatywami i slajdami autor przekazał do zbiorów Fundacji Ośrodka KARTA w ramach interwencji archiwalnej. Zeskanowano i opisano tylko część z 80 000 kadrów. W 2010 roku zdjęcia Broniarka pokazano na zbiorowej wystawie w Domu Spotkań z Historią „Cztery pory Gierka. Polska 1970–1980 w zdjęciach z Agencji FORUM, a w 2013 „Czas wolny. Fotografie” w Zachęcie — Narodowej Galerii Sztuki.
Nazwisko Broniarka nieoczekiwanie pojawiło się przy okazji premiery polskiej edycji „Vogue’a” w 2018 roku. Na okładce rodzime supermodelki Małgosia Bela i Anja Rubik pozowały Juergenowi Tellerowi na tle Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie oraz wołgi, samochodu produkcji radzieckiej.